Długi alimentacyjne rosną, zmiany prawa wchodzą w życie

Prawie 10,5 mld zł wyniosły na koniec kwietnia długi alimentacyjne zgłoszone do BIG InfoMonitor. Kwota przyrasta o ok. 100 mln zł miesięcznie. Wydatki
z państwowego Funduszu Alimentacyjnego na rzecz dzieci, których rodzice odmawiają płacenia alimentów, wynoszą co roku ok. 1,5 miliarda zł, z tych pieniędzy udaje się odzyskać od dłużników zaledwie 13-14 %.

Rejestr zawiera już dane ponad 300 tys. osób niepłacących na dzieci. Blisko milion dzieci nie otrzymuje alimentów, a skuteczność egzekucji komorniczych w takich sprawach jest jedną z najniższych w Europie – w Polsce wynosi 19,5 %, a na przykład w Danii – 88 %.

W ciągu trzech miesięcy, od końca stycznia do końca kwietnia, liczba rodziców unikających łożenia na własne dzieci wzrosła o 2,6 tys. Po raz pierwszy pojawiły się jednak dane z niektórych województw, że dłużników alimentacyjnych ubyło. Nieznacznie zmniejszyła się ich liczba na Mazowszu, wyraźny ubytek – o ponad 2,5 tys. – miał miejsce na Dolnym Śląsku, spadła tam również łączna kwota zadłużenia – o ponad 92 mln zł.

Być może zaczyna działać obawa przed karą więzienia za niezapłacone alimenty, jaka po nowelizacji prawa realnie grozić będzie osobom uchylającym się od utrzymywania swoich dzieci. Stosowne zmiany, wprowadzane ustawą z dnia 23 marca 2017 r. o zmianie ustawy – Kodeks karny oraz ustawy o pomocy osobom uprawnionym do alimentów (Dz.U. z 16.05.2017 r., poz. 952), wejdą w życie po 14 dniach od ich ogłoszenia, tj. 31 maja. Według zmienionych regulacji już po niezapłaceniu alimentów za trzy miesiące niesolidny rodzic może zostać ukarany grzywną albo ograniczeniem bądź pozbawieniem wolności. Zapis o braku płatności trzech świadczeń okresowych zastąpił dotychczasowy, kontrowersyjny w interpretacji, nieprecyzyjny zapis o uporczywym uchylaniu się od płacenia alimentów.

Liczba dłużników alimentacyjnych z Pomorza i Kujaw, notowanych w BIG InfoMonitor pod koniec kwietnia to 22 350, a ich zadłużenie – 844,9 mln zł. Regionalny rekordzista to 46-letni mężczyzna, który jest winny swoim dzieciom ponad 412 tys. zł (!). W tej niechlubnej statystyce zajmuje piąte miejsce w kraju. Pierwszy jest 46-letni mieszkaniec Małopolski, którego dług z tytułu nieopłaconych alimentów przekroczył 473 tys. zł, druga lokata należy do 42-letniego ojca z województwa łódzkiego – 437 tys. zł długu, trzecie miejsce przypadło mieszkańcowi Wielkopolski – z długiem 433 tys. zł. W naszym regionie najwięcej alimenciarzy mieszka w Bydgoszczy – 3 410, którzy mają też największe zadłużenie – łącznie ponad 152,7 mln zł. W Toruniu – 1 881 (74,4 mln zł długu), we Włocławku – 1750 (69,9 mln zł długu), w Inowrocławiu – 1283 (42,6 mln zł długu), w Grudziądzu dłużników jest 973 (27,2 mln zł długu).

Średni dług na Pomorzu i Kujawach wynosi 36,9 tys. zł, podczas, gdy średnia w kraju to 34,7 tys. zł.

Z danych BiG InfoMonitor wynika, że prawie 95 proc. wszystkich dłużników alimentacyjnych to mężczyźni. Najliczniejszą grupę niepłacących na swoje dzieci stanowią osoby między 35. a 44. rokiem życia – ponad 35 %, następnie 45-54-latkowie – 29%.

Ministerstwo Sprawiedliwości nie przewiduje, że nowe regulacje spowodują zapełnienie więzień dłużnikami alimentacyjnymi. Autorzy zmian spodziewają się, że w nowych warunkach prawnych w pierwszym roku obowiązywania liczba skazanych na karę więzienia zwiększy się o 10 %, a w kolejnych latach odpowiednio o 15 i 20 %. Dotychczasowe statystyki mówią, że średniorocznie na karę bezwzględnego pozbawienia wolności z art. 209 Kk skazywano ok. 1 350 osób i było to zaledwie 10 proc. osób, które stawały przed sądem z powodu niepłacenia alimentów.

Zapewne spora liczba dłużników alimentacyjnych zamiast trafiać do więzień będzie odbywała karę pozbawienia wolności w systemie dozoru elektronicznego, o którym mowa jest w art. 43 l a § 1 Kodeksu karnego wykonawczego. Dozór polega na kontroli przebywania przez skazanego w określonych dniach tygodnia i godzinach we wskazanym przez sąd miejscu (dozór stacjonarny). Taki sposób wykonywania kary pozbawienia wolności spowoduje podjęcie przez skazanego zatrudnienia bądź innej działalności zarobkowej, co winno umożliwić mu wywiązywanie się z obowiązku alimentacyjnego. Pozwoli też ujawnić, że dłużnik, który latami funkcjonował – rzekomo nie pracując – w rzeczywistości pracował „na czarno”.